Pożegnaliśmy Panią Basię…
15 stycznia 2014 roku odbył się pogrzeb naszej Parafianki Barbary Niemiec. Mszy św. pogrzebowej w naszym kościele parafialnym przewodniczył ks. bp Jan Szkodoń. W koncelebrze uczestniczyło kilkunastu kapłanów. Na Cmentarzu Rakowickim Panią Basię pożegnał tłum wiernych.
Homilia ks. Proboszcza z mszy św. pogrzebowej – świadectwo
„Kto spożywa Moje Ciało i pije Moją Krew, ten ma życie wieczne” – te słowa z dzisiejszej Ewangelii wyjaśniają nasz chrześcijański i ludzki spokój, z jakim żegnamy naszą Zmarłą.
Stojąc tutaj, przy ambonie, spełniam wyraźną ostatnią wolę zmarłej Pani Basi – tak wszyscy mówiliśmy do niej i o niej.
Była – może lepiej – „żyła” z nami tu, we wspólnocie parafialnej od prawie 17 lat. Kto ją znał bliżej, to wiedział, że nie lubiła, gdy o niej mówiono, chwalono, a w ostatnim czasie, póki mogła, skrywała swoją chorobę przed ludźmi. Skoro Bóg mi zesłał ten krzyż, to On mi pomoże go nieść. A gdy się okazało, że ta choroba jest nieuleczalna, to mówiła: „nie módlcie się o cud, tylko o to bym wytrwała w tym doświadczeniu. Będzie to, co Bóg da!”.
Innym pozostawiam przedstawienie, kim była ś.p. Barbara Niemiec dla odradzającej się Polski, Ojczyzny czy Solidarności.
Kim była dla nas, tu w Parafii Miłosierdzia Bożego w Krakowie na Osiedlu Oficerskim?
– Świadczy o tym obecność 18 kapłanów odprawiających msze św. na jej pogrzebie – przyjechali tu, aby w ten najlepszy kapłański sposób podziękować jej za dobroć i serce. Była dla nich jak matka: umiała dyskretnie pomóc, pochwalić, zmobilizować, ale i jasno zwrócić uwagę, poprawić błąd czy wytknąć pomyłkę… Miała w telefonie numery wielu kapłanów i zawsze w Pierwszy Czwartek miesiąca słała szczere życzenia wraz z modlitwą. Zachowałem ten ostatni SMS – ze szpitala, gdy już umierająca napisała: „Pamiętam jak zawsze – w modlitwie. Barbara”.
Kochała Eucharystię a w Niej kapłanów.
– Dla Niej kochać Boga, znaczyło brać czynny udział w budowaniu Jego Królestwa na ziemi. Robiła to przez włączanie się w pracę i modlitwę wielu grup duszpasterskich. Umiała dyskretnie i po cichu pomagać charytatywnie innym czy to w naszej kuchni dla potrzebujących czy też z ogromnym wyczuciem, taktem i dyskrecją wspierać finansowo biednych. Ile tego było? Bóg to wie. My dowiadujemy się teraz, po jej śmierci.
– Prawdziwą pasją był jej czynny dziennikarski udział w redakcji naszej gazety „Na Skale”. Tam umieszczała swoje przemyślenia, duchowe tęsknoty, a nade wszystko – przywoływanie mało znanych postaci wielkich Polaków i ich świadectw patriotyzmu. Nigdy nie pominęła rocznic ważnych, historycznych wydarzeń z dziejów naszej Ojczyzny!
Jej Pokarmem i siłą życia była codzienna msza św. i Komunia święta.
Znalazłem w archiwum pierwszy artykuł, jaki napisała Barbara Niemiec w naszej gazecie „Na Skale” (2 listopada 1997 roku). Nosi tytuł „Pamięć”. Oto kilka fragmentów:
„Dzień Zaduszny to dobra okazja, by uzmysłowić sobie ten potężny korowód pokoleń, które przeszły przez ziemskie bytowanie, pozostawiając po sobie trwałe pamiątki. I wielkie i małe. W nich także żyją, w swoich dziełach. One o ich świetności lub nikczemności zaświadczają. I nic innego. Nie zaszczyty, nie bogactwa, ale dzieła, które się następcom pozostawia. Tak było, tak jest i będzie. Tę prawdę trzeba w tym dniu sobie przypomnieć, dla siebie samego.
(…) Wreszcie w to święto jest dobra okazja, by raz jeszcze zrozumieć, jak ważna jest wierna pamięć. Uwieczniająca całe dobro, piękno, które tworzyli ci, którzy byli przed nami. Jakże często ulegamy teraz modnym apelom, by historię zostawić historykom. Nasze zadanie – patrzeć w przyszłość. A tak naprawdę żyć jedynie dniem dzisiejszym. Nikt tylko z owych doradców nie mówi, że ceną wyrzeczenia się pamięci jest utrata własnej tożsamości, a w konsekwencji własnej godności. Bez historii, tradycji i przodków, nie mamy przyszłości! Jak liść na wietrze jesteśmy bez własnej woli niesieni to tu, to tam.
Ceńmy więc naszą pamięć – pomost między tym co było i tym co będzie. To nasz przedsionek wieczności”.